poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Tu leży pies pogrzebany

Nigdy nie zdawałam sobie sprawy jak prawdziwe mogą okazać się te słowa. Do wczoraj nie wiedziałam, że będą już teraz brzmieć w mojej głowie nadzwyczaj wiarygodnie. Odszedł nasz wieloletni, czworonożny przyjaciel i członek naszej rodziny - Toffi.
Nie myślałam, że będzie nam aż tak ciężko. Toffi miał już swoje lata, słabo słyszał, sam nie wiedział czego chce i często krążył między salonem a tarasem zupełnie bez celu. Poza tym nie zbyt przyjemnie pachniał i sikał gdzie popadnie. Cóż z tego ?!
Czasami żartowaliśmy, że chętnie go komuś oddamy...
Teraz mi wstyd.

Strasznie mi go brakuje... Łzy same cisną się do oczu. Serce boli...
Mieliśmy go od samego początku, od szczeniaczka.
Przez 13 lat był z nami zawsze. Zabieraliśmy go na działkę,
na spacery nad morzem. Toffi zawsze witał nas i naszych gości
głośnym szczekaniem. Nie można było zacząć rozmowy, dopóki on nie skończył szczekać. Kochaliśmy go !!!
Wczoraj wieczorem Toffi wbiegł pod koła mojego samochodu,
gdy wjeżdżałam pod dom. Nie było szans na uratowanie mu życia. Byłam w szoku ! Nigdy wcześniej tego nie robił !!! Dlaczego ???







Nie przypuszczałam, że można tak pokochać psa, z jego
wadami i zaletami... że można tak przyzwyczaić się do tych psich oczu wpatrzonych we mnie ? Wciąż je widzę...


44 komentarze:

  1. Oj, można...chyba w takiej sytuacji nawet pocieszenia nie pomogą, przytulam Cie więc wirtualnie. Oby ból po tej stracie nie trwał zbyt długo...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi przykro... wiem co czujesz, bo i nam się zdarzyło, przejechać własnego psa. Na szczęście nic mu nie było, jedynie był po tym mocno obolały, ale to uczucie wstydu pozostaje. Do każdego zwierzęcia można się mocno przywiązać. Tulę Cię z całych sił. Nie otrze to Twoich łez niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdawałam sobie sprawy z tak silnego przywiązania... nie miałam pojęcia... teraz smutek ogromny...

      Usuń
  3. To długo boli, ja za swoim wciąż tęsknię, a odszedł 7 lat temu.
    Wleciał Ci pod koła bo być może już nie za bardzo widział i słyszał.
    Współczuję Ci, ale takie jest życie.
    Pies to jedyna istota, która nas kocha zupełnie bezinteresownie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeny jak mi jest przykro. Jak ja Cię rozumiem. Nasz Dino ma 18 lat i przeszedł w piatek operację. Miał raka. Jest z nim dobrze. Stres przeżywaliśmy jednak ogromny. Dla nas Dino to rodzina.To nie jest tylko pies. Pieska można pokochać tak samo, jak drugiego człowieka. Ja tak mam. Moj brat tak ma.Całkowicie Cię rozumiem. Przykro mi tak bardzo. Piesek zawsze będzie z Tobą. Przesyłam Ci ogrom wsparcia. Ogrom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agniesiu :) Jest ciężko i smutno. Dobrze, że mamy jeszcze dwa pieski i dwa koty. Gdyby nie one chyba oszalałabym z rozpaczy.

      Usuń
  5. Bardzo mi przykro. Nam też zdechł pies, jeszcze wiosną, i mocno nam go szkoda. Człowiek przyzwyczaja się do swoich piesków.

    OdpowiedzUsuń
  6. Można, można... I trzeba kochać. Kto, jak nie one, jest wart miłości?
    Mam w domu persiczkę szesnastolatkę. Chyba traci słuch, też sika, gdzie chce, ogólnie wykazuje demencje starczą (persy żyją krócej niż inne koty) i żyje już na kredyt. Coraz częściej przychodzi nam na myśl, że już niedługo jej nie będzie i nie potrafimy sobie tego wyobrazić... Ani nie chcemy.
    Łzy kapią mi na klawiaturę, jakby odszedł ktoś mi bliski.
    Z ludźmi jest różnie, ze zwierzętami - tylko czysta miłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochać trzeba, bo inaczej to nie ma sensu. Pozostają wspomnienia i smutek...ogromny. Nie da się tego wyrazić słowami... nikomu nie życzę, ale takie jest życie. Czasem bardziej opłakuje się psa niż niejednego człowieka.

      Usuń
  7. Kochana Uleńko, współczuję serdecznie, co nim kierowało, że tak zrobił... biedaczek.
    nasz Teodor jest z nami już 11 lat i nie wiem już jak było, kiedy go nie było. Buziaki serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  8. Ulo, bardzo smutny post :( Tulę mocno

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi przykro Ula.
    Można kochać psa całym sercem! My naszego traktujemy jak członka rodziny.
    Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, gdy przyjdzie czas, że jego nie będzie.
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy o tym nie myślałam nawet, że kiedyś zabraknie mi psa... Ty też nie myśl o tym, tylko kochaj, przytulaj i rozpieszczaj !!!

      Usuń
  10. Serdeczne wyrazy współczucia Ulu! Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ulu przykro mi - niech zostaną miłe wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uleńko, a może on nieprzypadkowo wbiegł pod koła? Psy czują nadchodzący czas. Nasza poprzednia suczka, Berta, była z nami dokładnie tyle samo czasu co Toffi z Wami, 13 lat. Nie widziała, traciła węch i słuch, ale była, kochana tak samo jak wówczas, gdy była szczeniaczkiem. A któregoś dnia nie była w stanie utrzymać się na łapach. Dostała paraliżu, wysiadły nerki, a serduszko biło wiernie, choć bardzo słabo. Trafiliśmy wtedy na cudowną panią weterynarz, która pomogła nam przejść przez nieuniknione. Wszyscy troje płakaliśmy - ja, mój mąż (dzieci w domu też płakały) i pani weterynarz. Tego dnia straciliśmy członka rodziny.
    Ta sama doktor wyszukała dla nas parę miesięcy później psiaka do adopcji. Mattie wniosła w nasze życie bezwarunkową miłość, niezwykłą wdzięczność za wszystko, co dostała i radość, która dzięki niej wypełniła nasz dom. Nie zastąpiła Berty, ale stała się dla nas równie ważna. Kochana.
    To boli, ale pomyśl, że on już cierpiał. I sam o sobie zadecydował.
    Przytulam Cię mocno!
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz Toffi też miał chore nerki. Kupowaliśmy dla niego specjalną karmę, która nie obciążała jego nerek. Słabo słyszał, nie informował, że chce wyjść na zewnątrz, ale kochaliśmy go. Bardzo mi smutno i pozostał żal... Mój mąż mówi, że chyba tak miało być... i pies sam zdecydował. Nie mogę w to uwierzyć, ale czasu nie wrócę. Strasznie to przeżyłam. Dziękuję Ci bardzo, Moniczko :))

      Usuń
  13. Bardzo smutne zdarzenie. Ale może tak musiało być... Wiem, że w ten sposób Cie nie pocieszę. Sciskam mocno, znam ten wielki ból i rozpacz za ukochanym przyjacielem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wsparcie Aniu. Smutno jest i żal i ciężko...

      Usuń
  14. Przykra wiadomość. Rozumiem Twój ból. Kiedyś też musiałam pożegnać swojego psa i wspaniałą kotkę, która wpadła właśnie pod samochód.
    Przytulam Cię Haniu

    OdpowiedzUsuń
  15. Współczuję:(wiem jak taka strata boli:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Gosiu... a ja nie miałam pojęcia. Coś okropnego. Dziękuję Gosiu :)

      Usuń
  16. Ula bardzo Ci współczuje i doskonale rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  17. znam to, co prawda tyczyło się kota ale.... po 3 tygodniach był nowy maleńki kociak

    OdpowiedzUsuń
  18. Uleńko, bardzo Ci współczuję, psy są cudownymi zwierzętami, prawdziwymi przyjaciółmi. Większość z nas to przechodziła. Ból jest czasami nie do zniesienia. Wiem, że to banalne, co napiszę, ale potrzeba czasu. Ściskam, trzymaj się:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Toffi był z nami tak długo. Po prostu nie przypuszczałam, że skończy się tak głupio i że tak bardzo będzie mi go brakowało.

      Usuń
  19. Ja wiem.Wiem jak to jest, kiedy traci się przyjaciela.Nie ma wierniejszej przyjaźni na dobre i złe, niż ta, którą da Ci pies. U nas w domu były zawsze psy, a od pewnego czasu tez koty. Kilka razy przeżyłam odejście i za każdym razem w sercu miałam ranę, która bolała potwornie. Wiec wiem... Może dasz dom jakiemuś nieborakowi ze schroniska? Ja zawsze tak robiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak będzie, że do moich piesków dołączy jeszcze jakiś, ale jeszcze nie teraz.

      Usuń
  20. Współczuję starty przyjaciela. Psiaki to członkowie rodziny. Wiem, co czujesz, ja w sierpniu pochowałam swojego Wiśnię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Smutek był straszny, ale pozostaną miłe wspomnienia po Toffim.

      Usuń

Za każdy komentarz bardzo dziękuję :)))